----------------
Perspektywa Odda:
Stoję i patrzę na ogromną tablicę informacyjną „Denis
Diderot – Uniwersytet paryski”. W mojej lewej ręce trzymam torbę która waży
chyba ponad dwie tony, a to wszystko przez mojego ukochanego pieska. Nie mogłem
go zostawić, bez niego jestem jak bez ręki. I jeszcze bez jednego mojego
przyjaciela. Czekam już chyba od dobrych 40 minut na Ulricha. Gdzie on może
być? Nie wejdę tam sam, mimo wszystko trochę się boję. Oczywiście nie
powiedziałem tego na głos aby nie wyjść przed Ulrichiem na jakąś ofiarę losu.
Powiedziałem mu jedynie, że pewnie będzie mu głupio na nowym terytorium dlatego
wejdziemy razem. Nie wiem czy nie domyślił się, że kieruje mną strach. Chyba
nie.
Perspektywa Ulricha:
Mam nadzieję, że Odd mnie nie zabije. Spóźniłem się i to
dosyć długo. Co było powodem? Powiem mu, że korki. A, tak naprawdę? Yumi.
Wczoraj wieczorem żegnaliśmy się na lotnisku. Miałem ostatnią szansę na
wyznanie jej wszystkiego, a ja co? Przytuliłem ją i życzyłem aby dobrze się
bawiła. Widziałem po jej twarzy, że była chyba zawiedziona no ale co by było
przyczyną? Zdawało mi się i tyle. Przed samym wejściem już za bramkę ostatni
raz na mnie spojrzała i uśmiechnęła się tak smutno. Serce mi się łamało powoli
ale co miałem zrobić? Biec za nią jak ten idiota? Bez sensu. Pomachałem jej i
uciekłem stamtąd. Nawet nie zdążyłem zobaczyć jej reakcji na moje wielkie
wyjście. Dobiegłem do samochodu i zdyszany usiadłem za kierownicą. Oparłem
głowę o skórzany materiał i powstrzymywałem jedynie słone łzy które nieustannie
napływały do moich oczu. To koniec Stern. Pogódź się. Nic już nie możesz
zrobić. Zrezygnowany pojechałem do wynajętego domu przez rodziców i jeszcze tam
przez pół nocy rozmyślałem o niej. Przez to wszystko strasznie zaspałem i
idealnie władowałem się w uliczny chaos.
Perspektywa Odda:
Nareszcie widzę tego starego złoma Ulricha. Może ten jego
gruchot w połowie drogi zaczął się rozpadać i Sterniak* musiał wysiąść na
środku drogi i zbierać części. Zaśmiałem się cicho pod nosem, ale nic nie
powiem Ulrichowi bo jeszcze się zdenerwuje, a tym razem to ja mam tutaj prawo
być złym. W końcu mój przyjaciel wysiada z auta przy czym tak mocno zaskrzypiał
drzwiami, że chyba zęby połamałem od ścisku mojej szczęki. Podchodzi w moim
kierunku jak zawsze z tradycyjną ponurą miną.
- Dłużej to się nie dało, prawda? – pytam z ironią.
- Korki były. – rzuca mój koleżka na odczepne, ale ja widzę
jego skrzywienie na twarzy i mocno podkrążone oczy. Wygląda jak wampir. W mig
załapałem co było powodem jego uroczego wyglądu.
- Ja widzę, że powodem twojego spóźnienia była pewnie.. –
przyjaciel nagle nieoczekiwanie z oburzeniem mi przerywa.
- Korki. – stawia na swoim uparcie, ale ja tam wiem swoje. –
Skoro już dojechałem to nie boisz się wejść? – pyta nagle z widocznym
kretyńskim uśmiechem. Sterniak tym razem chciał we mnie uderzyć. Ja mu zaraz
dam..
- Bałem się przyjacielu, że twój przepiękny złom rozpadnie
się na środku drogi i będziesz potrzebował mojej pomocy. – odpowiadam z
satysfakcją, a twarz Ulricha ponownie tworzy się w ten zabawny gburowaty
grymas. Moja ulubiona część każdego dnia. Przekomarzanki z Ulrichiem, a ja
zawsze wygrywam. Cel uważam za spełniony.
Perspektywa Ulricha:
Odd nie potrafi docenić ducha mojego samochodu. Prawda, był
stary ale za to jaki oryginalny. Z niego to artysta, jak ze mnie baletnica.
Mówiłem mu tyle razy, że miejsce w tanim kabarecie czeka. Postanowiłem już nic nie odpowiadać Robbiakowi* na te jego docinki bo to by nie miało końca. Potrafił
tak całymi dniami mi dogryzać, to jego ulubione zajęcie. Nie przeszkadzało mi
to absolutnie dopóki temat nie schodził na Yumi, czy mój samochód. Wtedy
dosadnie ucinałem dalszą część konwersacji.
- To co? Wchodzimy. – oświadczyłem i złapałem w rękę moją
zieloną walizkę. Ruszyłem pierwszy, a Odd za mną taszcząc dwie wielkie torby. W
jednej z całą pewnością był Kiwi bo zauważyłem, że materiał dziwnie się ruszał.
W sumie to cieszy mnie fakt, że dalej ten piesek będzie uczestniczył w naszym nowym studenckim życiu. Chociaż miał już 10 solidnych lat to dalej nie brakowało mu
energii. Ma to zapewne po swoim panu. Stanęliśmy w końcu przed ogromnym
bulwarem na którym było mnóstwo ludzi. Dostrzegłem już wyraźnie podzielone
grupki. Kujoni, informatycy, popularni, sportowcy, cheerledarki, goci, hipisi, zbuntowani
i wiele innych. Ciekawe do której my dołączymy. Wtedy zauważam żeńską postać
zmierzającą w naszym kierunku. Dziewczyna ufarbowana na pomarańczowy odcień
włosów, z lekkimi odrostami na głowie, ubrana w średniej długości czarny
płaszcz, koszulę z krawatem, a na to miała założony szary rozciągnięty sweterek
i do tego bordowa spódnica, a jej nogi były zasłonięte przez przezroczyste
rajstopy w kropki. Wyglądała jak typowa paryżanka. Z daleka czułem już ten
drapieżny instynkt Robbiaka który zaostrzał pewnie w myślach chytrze pazurki na
tą uroczą łanię. Dziewczę podeszło do nas.
- Witam was. Nazywam się Clara Branco i będę waszą
przewodniczką. Wy jesteście pewnie..
Perspektywa Odda:
- Odd Della Robbia. Miło mi. – wyciągam szarmancko rękę do
pięknej dziewczyny i posyłam jej mój najbardziej czarujący uśmiech. Panna
Branco uśmiecha się słodko i odwzajemnia uścisk.
- Ulrich Stern. – przyjaciel kiwa jedynie głową. Jak on
potrafi być taki obojętny, na widok takiego cuda?
- Dobrze, a więc Odd i Ulrich wyznaczono mnie abym wskazała
wam wasz pokój, i podała plan zajęć. I oczywiście wyjaśniła cały system
działania naszej uczelni. – Clara tłumaczy nam po kolei, a ja usłyszałem z jej
wyjaśnień chyba jakieś dwa słowa.
- Więc Claro Branco prowadź nas! – wołam głośno, a dziewczę
się uśmiecha. Pokazuje ręką na znak abyśmy weszli do środka budynku. Ruszyła
pierwsza dość żwawym krokiem więc miałem lekkie kłopoty z dogonieniem jej.
Kiedy tak szliśmy przez te zagęszczone korytarze, a Ulrich nawet nie raczył spytać
czy nie potrzebuję pomocy, wpatrywałem się w tułów panny Clary. Kroki stawiała z
taką gracją, że wiadomo na pierwszy rzut oka, że jest paryżanką. Jeszcze po
drodze w nieznanym kierunku wyłapałem parę łapczywych męskich spojrzeń na tą
śliczną dziewczynę.
- Odd, pamiętasz jakie zajęcia tutaj się odbywają? – wyrywa mnie
nagle jej głos, a ja stoję i patrzę na nią nie wiedząc o co chodzi. Spojrzałem
na stare drzwi o ciemno brunatnym odcieniu, a na nich wyryte cyferki „67”. Och
już rozumiem wszystko..
- Noo.. tak. – odpowiadam niepewny, a małe malinowe usta
Clary wykrzywiają się w lekki grymas. O nie, nie rób mi miny Sterna, błagam.
- Musisz wybaczyć mojemu przyjacielowi. Onieśmieliła go..
hmm zapewne wnętrze całej uczelni. – Ulrich wtrąca swoje trzy grosze które
chyba mają za zadanie mnie uratować od krępującej sytuacji.
- Rozumiem. – panna Branco kiwa głową i krzyżuje ręce przy
piersi. – To więc już wszystko wiecie, prawda?
- Co.. – bąkam już totalnie zdezorientowany.
- Wiemy i poradzimy sobie. – po raz kolejny Sterniak jest
moim białym rycerzem. Ale nie rozumiem, kiedy było to oprowadzanie?
Perspektywa Ulricha:
Pierwszy dzień i już muszę ratować tego głupka. Myślałem, że
będzie rzucał się na swój dziki podryw, a tutaj rozanielony wzrok i głowa
fruwająca gdzieś w chmurach? Nie dosłyszał nawet dziwnego pytania ze strony tej
Clary. Kiedy ona omawiała nam szczegółowo plan posiłków i wyjść z uczelni
wyjechała z nienacka z pytaniem:
- Ulrich jesteś Niemcem?
Ja trochę zszokowany przytaknąłem głową. Po co jej to było
do wiadomości?
- A, myślisz, że ja skąd jestem? – wyskoczyła z kolejnym
zdumiewającym pytaniem. Czy to był jakiś quiz?
- Podejrzewam, że jesteś Francuzką. – odpowiedziałem beznamiętnie.
A ona się zaśmiała. Czyżbym źle trafił?
- Ach wy pierwszaki myślicie, że jednym spojrzeniem zdołacie
przejrzeć oblicze drugiej osoby. – łania śmiała się w najlepsze, a ja
oniemiałem. Chciałem spojrzeć się na Odda i zobaczyć co on sądzi o tych
dziwnych pytaniach, ale jedyne co dostałem to zakochany wzrok szczeniaczka.
Wybrał sobie moment, no nie powiem.
- Mogę spytać o cel twoich pytań?
- Jestem Portugalką ale każdy pierwszoroczniak bierze mnie
za Francuzkę co niezwykle mnie boli bo to jedynie kwestia ubioru, a teraz
rozmawiając ze mną nie słyszysz mojego akcentu?
- Wybacz ale jakoś nie zwracam uwagi na to kto jest z jakiej
narodowości. – zakomunikowałem trochę bezczelnie ale irytowała mnie cały czas
tymi swoimi dociekliwymi pytaniami. Spostrzegłem, że zrobiłem jej chyba
przykrość.
- Studiuję kulturoznawstwo i turystykę stąd moja ciekawość. –
powiedziała wyraziście wzburzona faktem, że nie miałem ochoty bawić się w
zgadywanki o pochodzeniu. – Odd, pamiętasz jakie zajęcia tutaj się odbywają? –
zwraca się już do mojego przyjaciela, i więcej nie spojrzała nawet na mnie.
Perspektywa Odda
Dlaczego panna Branco stała się nagle taka oziębła? W
skrócie zaczęła wyjaśniać coś o specjalnym planie dla sportowców, wyznaczenie
jakiś godzin dodatkowych zajęć fizycznych? Ale czemu ona to mówiła mnie?
Przecież to do Ulricha powinna.. albo chyba jako pierwsza w historii dziewczyna
zauważyła, że jestem umięśniony. Albo mnie bardziej lubi. Zresztą nieważne
wręcza mi jakiś duży srebrny klucz z nawieszką „Pokój nr 11” i każe zejść po
schodach, a potem skręcić w prawo po czym odchodzi. Chyba powinna zostać z nami
do końca oprowadzania, no co jest..
- Dlaczego poszła? – pytam przyjaciela rozgoryczony jej odejściem.
- Pewnie ma innych pierwszoroczniaków do oprowadzania. –
wzrusza jedynie ramionami. – Spotkamy się w pokoju, trafisz? – ostatnie słowo
pięknie zironizował.
- Tak nie martw się, wyjdę po ciebie. – odcinam się
sugestywnie, a Sterniak odchodzi. Ale zaraz gdzie on idzie właściwie? Zanim
zdążyłem zadać jakiekolwiek pytanie, zniknął za ścianą. No i zostałem sam. Będę
się sprężał bo przecież Kiwi musi wyjść z tej torby i pooddychać trochę. Biorę
w rękę dwie ważące tonę torby i ruszam. Muszę na chwilę wyjść ze swojej strefy
marzeń bo naprawdę pójdę w zupełnie ślepy zaułek, sam siebie nie rozumiem czemu
tak bujam w obłokach. Dobrze schodzę już po schodach obijając torby o kamienny
pręt z boku co spowodowało zaszczekanie mojego psa kilka razy. Całe szczęście,
że na tym korytarzu było wystarczająco głośno aby nikt nie zwrócił na nas
uwagi. Każę uspokoić się Kiwiemu, jeszcze tylko parę sekundek i wkroczę do
nowego królestwa. Pokój nr 3..6..9..11! Nareszcie myślałem, że to będzie ciągnąć
się w nieskończoność. Co przyprawia mnie o zdziwienie to, że drzwi są uchylone.
Już jakaś inspekcja? A, może nasłali kogoś aby sprawdzał torby? O szlag by to i
co ja teraz zrobię. Uchylam niepewnie drzwi, a tuż przed moim nosem stanął obcy
osobnik.
- Cześć! – wita się, a moja jedyna myśl w tej chwili „Co on
robi w naszym pokoju”.
----------------
· * Sterniak i Robbiak - To są ksywki chłopaków
które nadali sobie nawzajem i używają ich tylko w rozmowie ze sobą.
Wiem, że to nudne jest ale akcja będzie się rozwijać, a
raczej nie dawałabym niczego takiego wielkiego już w 1 rozdziale. Mam nadzieję,
że w jakimś stopniu zachęciłam was do dalszego czytania :) Szczere opinie mile widziane,
pozdrawiam :*
Chłopaki mają fajne ksywki :D. Nie mogę się już doczekać jak akcja się potoczy :)
OdpowiedzUsuńDziękuje za kom :*
UsuńBardzo ciekawie się zaczyna ;) Będe się rozpisywać jak zawsze jak będzie bardziej akcja jakaś :D
OdpowiedzUsuńNo to weny dużo i czekam na następny rozdział tu i tam ;)
Dziękuje <3
UsuńHahaha ciekawie noo ^^ Bardzo fajnie opisałaś zachwyt Odda panną Branco ^^ Ale mam jedną uwagę... Pilnuj przecinków! Stawiaj je przed ''ale'' i ''który'', dobrze?
OdpowiedzUsuńOkej będę pamiętać! :) Przyznam, że w interpunkcji robię często błędy mam nadzieję, że nie rzucają sie za bardzo w oczy :D + Dziękuje <3
UsuńSuuuper! :D Świetnie się czyta.:) Twój styl pisania jest boski.*.*. Ogólnie szkoda mi strasznie Ulricha, a jednocześnie to takie so cute, że tak ciągle myśli o Yumi, jestem ciekawa czy jakimś cudem pomimo dużej odległości zdołają być razem czy może oboje pójdą w swoje strony, a pan Robbiak (Jak to świetnie brzmi.xd) znowu atakuje..haha.;3 I ciekawe czemu Clara zapytała Ulricha o narodowość..czyżby ona też była z Niemiec? Hmmm...cóż...nie pozostaje mi nic innego jak powiedzieć: Czekam z niecierpliwością na next! :)
OdpowiedzUsuńNaprawdę? Bardzo mi miło, że tak mówisz (styl pisania) nie spodziewałam się :D Ulrich i Yumi na pewno jeszcze się spotkają, a czy będą razem to już się dowiecie :) co do pytań Clary to także będzie wyjaśnione w kolejnych rozdziałach :) Dziękuje ślicznie za komentarz <3
UsuńGenialny rozdział! :DD
OdpowiedzUsuńMasz bardzo fajny styl pisania i gdy czytam ten rozdział, czuję się jakbym tam stała koło nich :D
Kurde, czemu Yumi musiała wyjechać i zostawić Ulricha?! :( Jestem ciekawa co się dalej wydarzy... Czekam z niecierpliwością na next ^-^
Jak to ciepło na sercu jak komuś podoba się mój styl pisania xd Spokojnie fani Ulumi nie zniszczyłam jeszcze tego shipu! :D Dziękuje za komentarz <3
UsuńFajne ksywki i ogólnie ciekawie się zaczyna,a Odd jak zwykle jemu to tylko panny w głowie ! Czekam na nexta! :) A i mogła byś mnie informować o nowych rozdziałach także na tym blogu? :)
OdpowiedzUsuńDziękuje i tak, nie ma sprawy :*
Usuń