sobota, 12 lipca 2014

Rozdział 1



----------------
Perspektywa Odda:
Stoję i patrzę na ogromną tablicę informacyjną „Denis Diderot – Uniwersytet paryski”. W mojej lewej ręce trzymam torbę która waży chyba ponad dwie tony, a to wszystko przez mojego ukochanego pieska. Nie mogłem go zostawić, bez niego jestem jak bez ręki. I jeszcze bez jednego mojego przyjaciela. Czekam już chyba od dobrych 40 minut na Ulricha. Gdzie on może być? Nie wejdę tam sam, mimo wszystko trochę się boję. Oczywiście nie powiedziałem tego na głos aby nie wyjść przed Ulrichiem na jakąś ofiarę losu. Powiedziałem mu jedynie, że pewnie będzie mu głupio na nowym terytorium dlatego wejdziemy razem. Nie wiem czy nie domyślił się, że kieruje mną strach. Chyba nie.

Perspektywa Ulricha:
Mam nadzieję, że Odd mnie nie zabije. Spóźniłem się i to dosyć długo. Co było powodem? Powiem mu, że korki. A, tak naprawdę? Yumi. Wczoraj wieczorem żegnaliśmy się na lotnisku. Miałem ostatnią szansę na wyznanie jej wszystkiego, a ja co? Przytuliłem ją i życzyłem aby dobrze się bawiła. Widziałem po jej twarzy, że była chyba zawiedziona no ale co by było przyczyną? Zdawało mi się i tyle. Przed samym wejściem już za bramkę ostatni raz na mnie spojrzała i uśmiechnęła się tak smutno. Serce mi się łamało powoli ale co miałem zrobić? Biec za nią jak ten idiota? Bez sensu. Pomachałem jej i uciekłem stamtąd. Nawet nie zdążyłem zobaczyć jej reakcji na moje wielkie wyjście. Dobiegłem do samochodu i zdyszany usiadłem za kierownicą. Oparłem głowę o skórzany materiał i powstrzymywałem jedynie słone łzy które nieustannie napływały do moich oczu. To koniec Stern. Pogódź się. Nic już nie możesz zrobić. Zrezygnowany pojechałem do wynajętego domu przez rodziców i jeszcze tam przez pół nocy rozmyślałem o niej. Przez to wszystko strasznie zaspałem i idealnie władowałem się w uliczny chaos.

Perspektywa Odda:
Nareszcie widzę tego starego złoma Ulricha. Może ten jego gruchot w połowie drogi zaczął się rozpadać i Sterniak* musiał wysiąść na środku drogi i zbierać części. Zaśmiałem się cicho pod nosem, ale nic nie powiem Ulrichowi bo jeszcze się zdenerwuje, a tym razem to ja mam tutaj prawo być złym. W końcu mój przyjaciel wysiada z auta przy czym tak mocno zaskrzypiał drzwiami, że chyba zęby połamałem od ścisku mojej szczęki. Podchodzi w moim kierunku jak zawsze z tradycyjną ponurą miną.
- Dłużej to się nie dało, prawda? – pytam z ironią.
- Korki były. – rzuca mój koleżka na odczepne, ale ja widzę jego skrzywienie na twarzy i mocno podkrążone oczy. Wygląda jak wampir. W mig załapałem co było powodem jego uroczego wyglądu.
- Ja widzę, że powodem twojego spóźnienia była pewnie.. – przyjaciel nagle nieoczekiwanie z oburzeniem mi przerywa.
- Korki. – stawia na swoim uparcie, ale ja tam wiem swoje. – Skoro już dojechałem to nie boisz się wejść? – pyta nagle z widocznym kretyńskim uśmiechem. Sterniak tym razem chciał we mnie uderzyć. Ja mu zaraz dam..
- Bałem się przyjacielu, że twój przepiękny złom rozpadnie się na środku drogi i będziesz potrzebował mojej pomocy. – odpowiadam z satysfakcją, a twarz Ulricha ponownie tworzy się w ten zabawny gburowaty grymas. Moja ulubiona część każdego dnia. Przekomarzanki z Ulrichiem, a ja zawsze wygrywam. Cel uważam za spełniony.

Perspektywa Ulricha:
Odd nie potrafi docenić ducha mojego samochodu. Prawda, był stary ale za to jaki oryginalny. Z niego to artysta, jak ze mnie baletnica. Mówiłem mu tyle razy, że miejsce w tanim kabarecie czeka. Postanowiłem już nic nie odpowiadać Robbiakowi* na te jego docinki bo to by nie miało końca. Potrafił tak całymi dniami mi dogryzać, to jego ulubione zajęcie. Nie przeszkadzało mi to absolutnie dopóki temat nie schodził na Yumi, czy mój samochód. Wtedy dosadnie ucinałem dalszą część konwersacji.
- To co? Wchodzimy. – oświadczyłem i złapałem w rękę moją zieloną walizkę. Ruszyłem pierwszy, a Odd za mną taszcząc dwie wielkie torby. W jednej z całą pewnością był Kiwi bo zauważyłem, że materiał dziwnie się ruszał. W sumie to cieszy mnie fakt, że dalej ten piesek będzie uczestniczył w naszym nowym studenckim życiu. Chociaż miał już 10 solidnych lat to dalej nie brakowało mu energii. Ma to zapewne po swoim panu. Stanęliśmy w końcu przed ogromnym bulwarem na którym było mnóstwo ludzi. Dostrzegłem już wyraźnie podzielone grupki. Kujoni, informatycy, popularni, sportowcy, cheerledarki, goci, hipisi, zbuntowani i wiele innych. Ciekawe do której my dołączymy. Wtedy zauważam żeńską postać zmierzającą w naszym kierunku. Dziewczyna ufarbowana na pomarańczowy odcień włosów, z lekkimi odrostami na głowie, ubrana w średniej długości czarny płaszcz, koszulę z krawatem, a na to miała założony szary rozciągnięty sweterek i do tego bordowa spódnica, a jej nogi były zasłonięte przez przezroczyste rajstopy w kropki. Wyglądała jak typowa paryżanka. Z daleka czułem już ten drapieżny instynkt Robbiaka który zaostrzał pewnie w myślach chytrze pazurki na tą uroczą łanię. Dziewczę podeszło do nas.
- Witam was. Nazywam się Clara Branco i będę waszą przewodniczką. Wy jesteście pewnie..

Perspektywa Odda:
- Odd Della Robbia. Miło mi. – wyciągam szarmancko rękę do pięknej dziewczyny i posyłam jej mój najbardziej czarujący uśmiech. Panna Branco uśmiecha się słodko i odwzajemnia uścisk.
- Ulrich Stern. – przyjaciel kiwa jedynie głową. Jak on potrafi być taki obojętny, na widok takiego cuda?
- Dobrze, a więc Odd i Ulrich wyznaczono mnie abym wskazała wam wasz pokój, i podała plan zajęć. I oczywiście wyjaśniła cały system działania naszej uczelni. – Clara tłumaczy nam po kolei, a ja usłyszałem z jej wyjaśnień chyba jakieś dwa słowa.
- Więc Claro Branco prowadź nas! – wołam głośno, a dziewczę się uśmiecha. Pokazuje ręką na znak abyśmy weszli do środka budynku. Ruszyła pierwsza dość żwawym krokiem więc miałem lekkie kłopoty z dogonieniem jej. Kiedy tak szliśmy przez te zagęszczone korytarze, a Ulrich nawet nie raczył spytać czy nie potrzebuję pomocy, wpatrywałem się w tułów panny Clary. Kroki stawiała z taką gracją, że wiadomo na pierwszy rzut oka, że jest paryżanką. Jeszcze po drodze w nieznanym kierunku wyłapałem parę łapczywych męskich spojrzeń na tą śliczną dziewczynę.
- Odd, pamiętasz jakie zajęcia tutaj się odbywają? – wyrywa mnie nagle jej głos, a ja stoję i patrzę na nią nie wiedząc o co chodzi. Spojrzałem na stare drzwi o ciemno brunatnym odcieniu, a na nich wyryte cyferki „67”. Och już rozumiem wszystko..
- Noo.. tak. – odpowiadam niepewny, a małe malinowe usta Clary wykrzywiają się w lekki grymas. O nie, nie rób mi miny Sterna, błagam.
- Musisz wybaczyć mojemu przyjacielowi. Onieśmieliła go.. hmm zapewne wnętrze całej uczelni. – Ulrich wtrąca swoje trzy grosze które chyba mają za zadanie mnie uratować od krępującej sytuacji.
- Rozumiem. – panna Branco kiwa głową i krzyżuje ręce przy piersi. – To więc już wszystko wiecie, prawda?
- Co.. – bąkam już totalnie zdezorientowany.
- Wiemy i poradzimy sobie. – po raz kolejny Sterniak jest moim białym rycerzem. Ale nie rozumiem, kiedy było to oprowadzanie?

Perspektywa Ulricha:
Pierwszy dzień i już muszę ratować tego głupka. Myślałem, że będzie rzucał się na swój dziki podryw, a tutaj rozanielony wzrok i głowa fruwająca gdzieś w chmurach? Nie dosłyszał nawet dziwnego pytania ze strony tej Clary. Kiedy ona omawiała nam szczegółowo plan posiłków i wyjść z uczelni wyjechała z nienacka z pytaniem:
- Ulrich jesteś Niemcem?
Ja trochę zszokowany przytaknąłem głową. Po co jej to było do wiadomości?
- A, myślisz, że ja skąd jestem? – wyskoczyła z kolejnym zdumiewającym pytaniem. Czy to był jakiś quiz?
- Podejrzewam, że jesteś Francuzką. – odpowiedziałem beznamiętnie. A ona się zaśmiała. Czyżbym źle trafił?
- Ach wy pierwszaki myślicie, że jednym spojrzeniem zdołacie przejrzeć oblicze drugiej osoby. – łania śmiała się w najlepsze, a ja oniemiałem. Chciałem spojrzeć się na Odda i zobaczyć co on sądzi o tych dziwnych pytaniach, ale jedyne co dostałem to zakochany wzrok szczeniaczka. Wybrał sobie moment, no nie powiem.
- Mogę spytać o cel twoich pytań?
- Jestem Portugalką ale każdy pierwszoroczniak bierze mnie za Francuzkę co niezwykle mnie boli bo to jedynie kwestia ubioru, a teraz rozmawiając ze mną nie słyszysz mojego akcentu?
- Wybacz ale jakoś nie zwracam uwagi na to kto jest z jakiej narodowości. – zakomunikowałem trochę bezczelnie ale irytowała mnie cały czas tymi swoimi dociekliwymi pytaniami. Spostrzegłem, że zrobiłem jej chyba przykrość.
- Studiuję kulturoznawstwo i turystykę stąd moja ciekawość. – powiedziała wyraziście wzburzona faktem, że nie miałem ochoty bawić się w zgadywanki o pochodzeniu. – Odd, pamiętasz jakie zajęcia tutaj się odbywają? – zwraca się już do mojego przyjaciela, i więcej nie spojrzała nawet na mnie.

Perspektywa Odda
Dlaczego panna Branco stała się nagle taka oziębła? W skrócie zaczęła wyjaśniać coś o specjalnym planie dla sportowców, wyznaczenie jakiś godzin dodatkowych zajęć fizycznych? Ale czemu ona to mówiła mnie? Przecież to do Ulricha powinna.. albo chyba jako pierwsza w historii dziewczyna zauważyła, że jestem umięśniony. Albo mnie bardziej lubi. Zresztą nieważne wręcza mi jakiś duży srebrny klucz z nawieszką „Pokój nr 11” i każe zejść po schodach, a potem skręcić w prawo po czym odchodzi. Chyba powinna zostać z nami do końca oprowadzania, no co jest..
- Dlaczego poszła? – pytam przyjaciela rozgoryczony jej odejściem.
- Pewnie ma innych pierwszoroczniaków do oprowadzania. – wzrusza jedynie ramionami. – Spotkamy się w pokoju, trafisz? – ostatnie słowo pięknie zironizował.
- Tak nie martw się, wyjdę po ciebie. – odcinam się sugestywnie, a Sterniak odchodzi. Ale zaraz gdzie on idzie właściwie? Zanim zdążyłem zadać jakiekolwiek pytanie, zniknął za ścianą. No i zostałem sam. Będę się sprężał bo przecież Kiwi musi wyjść z tej torby i pooddychać trochę. Biorę w rękę dwie ważące tonę torby i ruszam. Muszę na chwilę wyjść ze swojej strefy marzeń bo naprawdę pójdę w zupełnie ślepy zaułek, sam siebie nie rozumiem czemu tak bujam w obłokach. Dobrze schodzę już po schodach obijając torby o kamienny pręt z boku co spowodowało zaszczekanie mojego psa kilka razy. Całe szczęście, że na tym korytarzu było wystarczająco głośno aby nikt nie zwrócił na nas uwagi. Każę uspokoić się Kiwiemu, jeszcze tylko parę sekundek i wkroczę do nowego królestwa. Pokój nr 3..6..9..11! Nareszcie myślałem, że to będzie ciągnąć się w nieskończoność. Co przyprawia mnie o zdziwienie to, że drzwi są uchylone. Już jakaś inspekcja? A, może nasłali kogoś aby sprawdzał torby? O szlag by to i co ja teraz zrobię. Uchylam niepewnie drzwi, a tuż przed moim nosem stanął obcy osobnik.
- Cześć! – wita się, a moja jedyna myśl w tej chwili „Co on robi w naszym pokoju”.
----------------
·       *  Sterniak i Robbiak - To są ksywki chłopaków które nadali sobie nawzajem i używają ich tylko w rozmowie ze sobą.


Wiem, że to nudne jest ale akcja będzie się rozwijać, a raczej nie dawałabym niczego takiego wielkiego już w 1 rozdziale. Mam nadzieję, że w jakimś stopniu zachęciłam was do dalszego czytania :) Szczere opinie mile widziane, pozdrawiam :*

12 komentarzy:

  1. Chłopaki mają fajne ksywki :D. Nie mogę się już doczekać jak akcja się potoczy :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo ciekawie się zaczyna ;) Będe się rozpisywać jak zawsze jak będzie bardziej akcja jakaś :D
    No to weny dużo i czekam na następny rozdział tu i tam ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Hahaha ciekawie noo ^^ Bardzo fajnie opisałaś zachwyt Odda panną Branco ^^ Ale mam jedną uwagę... Pilnuj przecinków! Stawiaj je przed ''ale'' i ''który'', dobrze?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Okej będę pamiętać! :) Przyznam, że w interpunkcji robię często błędy mam nadzieję, że nie rzucają sie za bardzo w oczy :D + Dziękuje <3

      Usuń
  4. Suuuper! :D Świetnie się czyta.:) Twój styl pisania jest boski.*.*. Ogólnie szkoda mi strasznie Ulricha, a jednocześnie to takie so cute, że tak ciągle myśli o Yumi, jestem ciekawa czy jakimś cudem pomimo dużej odległości zdołają być razem czy może oboje pójdą w swoje strony, a pan Robbiak (Jak to świetnie brzmi.xd) znowu atakuje..haha.;3 I ciekawe czemu Clara zapytała Ulricha o narodowość..czyżby ona też była z Niemiec? Hmmm...cóż...nie pozostaje mi nic innego jak powiedzieć: Czekam z niecierpliwością na next! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Naprawdę? Bardzo mi miło, że tak mówisz (styl pisania) nie spodziewałam się :D Ulrich i Yumi na pewno jeszcze się spotkają, a czy będą razem to już się dowiecie :) co do pytań Clary to także będzie wyjaśnione w kolejnych rozdziałach :) Dziękuje ślicznie za komentarz <3

      Usuń
  5. Genialny rozdział! :DD
    Masz bardzo fajny styl pisania i gdy czytam ten rozdział, czuję się jakbym tam stała koło nich :D
    Kurde, czemu Yumi musiała wyjechać i zostawić Ulricha?! :( Jestem ciekawa co się dalej wydarzy... Czekam z niecierpliwością na next ^-^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak to ciepło na sercu jak komuś podoba się mój styl pisania xd Spokojnie fani Ulumi nie zniszczyłam jeszcze tego shipu! :D Dziękuje za komentarz <3

      Usuń
  6. Fajne ksywki i ogólnie ciekawie się zaczyna,a Odd jak zwykle jemu to tylko panny w głowie ! Czekam na nexta! :) A i mogła byś mnie informować o nowych rozdziałach także na tym blogu? :)

    OdpowiedzUsuń